Praca marzeń na emigracji. To możliwe?
- Napisała Ada Tomczak
Nie tak dawno natrafiłam na fascynującą dyskusję na jednej z fejsbukowych grup. Padło pytanie: „Czy wśród członków grupy są tacy, którzy zupełnie zmienili swoją ścieżkę kariery zawodowej ?
Pomyślałam wówczas, że trudno znaleźć emigranta, którego to nie dotyczy. Przekraczając granicę zostawialiśmy w kraju swoją karierę zawodową i tu, w naszym nowym miejscu, rzadko pracujemy w tym samym zawodzie, na podobnym stanowisku. To prawda, że często ta kariera nie powalała na kolana - ot, taka tam praca biurowa w urzędach, nieruchomościach, ubezpieczeniach, korporacjach… Ale trzeba przyznać, że niejednokrotnie dojście nawet do tego stanowiska kosztowało nas wiele czasu, wysiłku, nauki, mozolnej pracy. Część z nas, emigrantów, to byli nauczyciele, mundurowi, terapeuci, architekci…
Kariera.. tylko jaka ?
Emigracja potrafi być łaskawą, ale i srogą matką. Wyjeżdżając mamy w głowie mnóstwo planów, marzeń. Na początku chcemy jakoś zacząć, ustabilizować swoją sytuację finansową, odnaleźć się, zintegrować, nauczyć dobrze języka. I bardzo często tak się dzieje. Stajemy mocno na nogi, przestajemy się martwić o rachunki. Ale jeśli chodzi o pracę, to ta sfera bardzo często kompletnie nie przynosi nam satysfakcji. Rzadko pracujemy w swoim zawodzie, wykonujemy pracę zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, popychamy swoją karierę zawodową do przodu.
W kalendarzu pojawia się kolejna ważna data, która zmusza Cię do zastanowienia się nad sobą. Czasami spojrzenia jeszcze głębiej i pochylenia się nad kwestią swojego miejsca na ziemi, sensu życia, poczucia spełnienia, rozwoju zawodowego, osobistego. I często przygnębiające te myśli… Bo pracujesz, gdzie pracujesz, w sumie cieszysz się, że praca w ogóle jest... Jakoś leci.
No właśnie – jakoś.
To co ? Już stracone ? Przegrane ? Nie da się ?
Przygnębiająco się zrobiło, co ?
I dobrze. Bo uważam, że takie chwile są potrzebne, by dokładnie przyjrzeć się sobie.
Daty dodają skrzydeł
Wiem, że ważne daty uskrzydlają. Że teraz, na początku roku płyniesz jak na fali, bo zewsząd bombardują Cię hasła: Nowy Rok – nowy rozdział ! Chudsza ! Sprawniejszy ! Z udanym związkiem ! Partnerem jak marzenie ! No i oczywiście z pracą marzeń !
I to jest chyba też dobry czas, by wziąć się za sprawy zawodowe. Nie tylko wcinać marchewkę zamiast chipsów czy zdobyć się na odwagę i zaprosić sąsiadkę na drinka. To też jest dobry czas na skorzystanie z tego, że fala niesie i z całą mocą rozpoczęcie nowego, zawodowego rozdziału w swoim życiu.
Co dalej ?
Pytanie tylko; "czy to, co robiliśmy w Polsce, czy ta ścieżka zawodowa była taka naprawdę nasze ?" "Takie w 100 % zgodne z tym, co chciałaś/chciałeś robić w życiu ?" "Czy mając 10-15 lat tak właśnie widziałeś/widziałąś swoją przyszłość?"
W Polsce wielu z nas decydowało się pracować w miejscach czy wykonywać zawody kompletnie niezgodne z naszymi wartościami. Często dlatego, że zakład pracy był w miarę blisko, albo było wysokie bezrobocie w okolicy i łapaliśmy, co się dało. A często to rodzice lub otoczenie wymusiło na nas pójście do takiej, a nie innej szkoły i potem jakoś tak poszło…I nawet w Polsce czuliśmy się stłamszeni, zmęczeni, zrezygnowani, zestresowani i co tu dużo mówić – przegrani. Nasz wyjazd za granicę miał być szansą na poukładanie życia od początku, na swoich zasadach.
I co ? Poukładałaś ? Poukładałeś ?
Hmmm…
Nie odpowiadaj.
Co Cię powstrzymuje? Że na obczyźnie trudniej ? A w Polsce było łatwo? To skoro tak łatwo, dlaczego nie robiłeś tego, czego Ty tak naprawdę chciałaś/chciałeś ?
Nie przyjmuję takich wymówek.
Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, znajdziesz przeszkodę, jeśli chcesz – znajdziesz sposób.
Tak jak uczestnicy wspomnianej na początku grupy.
Spędzili długie godziny pracując nas sobą, szukając swojej drogi, popełniając błędy, ponosząc sromotne porażki. Szkolili się, rozwijali. Szlifowali nowe umiejętności. Zainwestowali w siebie. Szukali wsparcia wśród bliskich, ale również wśród obcych, gdy rodzina pukała się w głowę i chórem krzyczała: „a weź przestań!”, „siedź na czterech literach, jak ci dobrze”, „po co zmieniać, jak nie jest przecież źle !”. Czasem musieli zawrócić, czasem los pokrzyżował ich plany.
Ale wiesz co ?
Ci, którzy nie zawrócili, piszą, że codziennie budzą się z uśmiechem na twarzy. Nie idą do pracy, bo muszą, tylko chcą. Czują wewnętrzny spokój, spełnienie i to nieprawdopodobne uczucie, że wreszcie kontrolują swoje życie, że wszystko w ich rękach. Mają moc i dają moc.
Co robią ?
- Architekt otwiera sklep z rękodziełem i grafiką.
- Polonistka zajmuję się stolarką
- Lekarka projektuje ogrody
- Tłumacz poszedł w kierunku mody
- Terapeuta został fotografem
- Architekt wnętrz specem od marketingu online
- Geograf – psychologiem, a psycholog stworzył swoją markę odzieżową
- Farmaceutka została instruktorką jogi
- Prawnik pracuje przy montażu filmów
- Inżynier został florystą
- Nauczycielka angielskiego – informatykiem
- Geolog projektuje odzież outdoorową dla dzieci
Czy było łatwo? Nie. Ale było warto.
Oni mogli. Znaleźli sposób. Ty też możesz.
Wierzę, że możesz.
Trzymam za Ciebie kciuki !
AT
PS. Jesteśmy znajomymi na FB ? Jeśli nie, czekam na Ciebie na moim fan page`u "Emigracja po Sukces".https://www.facebook.com/EmigracjaPoSukces/
Dołącz do wspaniałych ludzi, który - tak jak Ty - mieli odwagę, by wyjechać za granicę. Znajdziesz tam wsparcie, motywację do działania i wiele pozytywnej energii. Bo emigracja może być szansą, trzeba tylko umiejętnie ją wykorzystać.
Do zobaczenia ! <3

Ada Tomczak
Ten blog powstał ponieważ uważam, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Ja przewróciłam swoje życie do góry nogami. Wiem, co to brak sił, by podnieść się z łóżka. Ale wiem również, że wszystko co złe też się kiedyś kończy. Codziennie ryzykuję, działam, podejmuję wyzwania, by moje życie było takie, jak chcę: zdrowe, aktywne, szczęśliwe. Ty również możesz to zrobić.
[ Czytaj dalej... ]