Bo Polki na emigracji sobie radzą
- Napisała Ada Tomczak
Wyjazd do Rzymu miał być spełnieniem marzenia, które lata czekało na swoją kolej. Zobaczę, będę podziwiać, chłonąć „Wieczne Miasto”. A potem cóż... lista jest długa – zacznę myśleć i przygotowywać się do realizacji następnego. Nawet nie przypuszczałam, że to będzie dopiero początek.
Bo to w sumie nic takiego spotkać się z innymi ludźmi. A jednak to nie dumne, tak wyczekiwane Koloseum ze swoją historią wywoła we mnie największe emocje, lecz spotkanie w przytulnej restauracji „Bajka” grupy kobiet mieszkających w Rzymie i okolicach. Ba – były takie, które przyjechały ponad 100 km tylko po to, by z nami spędzić ten czas. W tle śpiewali nam cicho panowie - Wodecki i Zaucha, a na stole nie tylko oczy cieszyło polskie jedzenie. A szczególnie pierogi… takie, jak u mamy. W centrum Rzymu mały skrawek Polski.
MIĘDZY SOBĄ
Pochłonięci swoją obecnością, rozmowami, śmiechem do głowy nikomu nie przyszło uwiecznić te chwile. Nie ma zdjęć, nie ma filmu, stories na FB czy na Instagramie. Można by uznać, że to marketingowy strzał w plecy. A jednak nie. Bo tam, w Rzymie, miałyśmy poczucie bycia razem. Zwróciłyśmy uwagę na drugiego człowieka i słuchałyśmy w skupieniu tego, czym chce się podzielić. To tak rzadkie, a tak potrzebne w tych zabieganych czasach.
Wszystkie miałyśmy sobie wiele do powiedzenia. To były historie naszej emigracji, problemów i sukcesów. O zakładaniu i prowadzeniu biznesu we Włoszech – kraju, który nie jest zbyt łaskawy dla przedsiębiorców, a szczególnie kobiet. Rozmowy o polityce i nauce. Rozwoju osobistym i szansach na rynku pracy.
Ale to także dawanie innym kawałka swojej prywatności, którą nie zawsze chcemy się dzielić w sieci. Z uwagą, zrozumieniem, podziwem, współczuciem słuchałyśmy o trudnościach w wychowaniu dzieci - o ich chorobach ciężkich i tych lżejszych, które i tak potrafią rozbić cały dzień w proch. O rozwodach i zawartych małżeństwach. O szansach i marzeniach. O planach małych i wielkich.
Podczas spotkania zostałam poproszona o kilka słów. Cóż mogłam powiedzieć ? Popłynęło prosto z serca i myślę, że oddało to wszystko, co czułyśmy tego wieczoru.
INNI LUDZIE SIĘ LICZĄ
„Toskania i Rzym od lat znajdowały się na mojej „Bucket List”, liście marzeń do spełnienia. I kiedy zobaczyłam te toskańskie krajobrazy, kiedy zobaczyłam Koloseum... wiesz jak to jest, kiedy na coś tak długo czekasz i wreszcie jest ! Tyle myśli krąży po głowie, tyle emocji!
Ale nie spodziewałam się, że to wszystko zblednie, gdy wejdę tutaj i Was zobaczę. To jest wzruszenie, które ściska w gardle, mocno porusza. Bo w tym pędzie dnia codziennego, wśród wielu obowiązków, wśród problemów, jakie codziennie Wam towarzyszą znalazłyście czas i chęć, by się wspólnie spotkać i to tak licznie.
Kiedy ktoś mnie pyta co zrobić, by osiągnąć swoje cele, by szybciej zaadoptować się na emigracji, by mieć większą motywację, by po prostu być szczęśliwym, odpowiadam zawsze, że nie ma takiego jednego magicznego sposobu.
Każdy sukces jest ciągiem wielu zmiennych. Bez względu na to, jaki masz cel, dojście do niego to proces. Czasem potrzeba trochę szczęścia, czasem znajomości.
Ale jeśli miałabym wskazać jedną rzecz, która ma ogromny wpływ na Twoje życie bez względu na to w jakim aspekcie – czy chcesz być bardziej pewny siebie, czy chcesz otworzyć firmę, zrzucić kilogramy, jest coś, co przyspieszy Twój wynik.
To ludzie. Inni ludzie się liczą.
Mogą być trujący i destrukcyjni.
Właśnie w Polsce wchodzi na ekrany kin film o Whitney Houston, jednej z największych gwiazd drugiej połowy XX wieku. Kobiecie, która miała ogromny talent, dar. I męża, który zazdrościł jej sukcesu z wielką siłą destrukcji. Był zawodnikiem niższej ligi i żądał, by żona mu tam towarzyszyła. I ona poddała się temu życzeniu rujnując swoje życie i karierę. Do jej upadku przyczynili się również jej rodzice. Wiemy, jak to się skończyło.
Ale przecież nie trzeba szukać tak daleko. Chyba każdy z nas przyjeżdżając do nowego kraju spotkał na swojej drodze takich ludzi. Bo na początku mocno potrzebujemy wsparcia, chcemy ufać i zbyt późno zauważamy, że zostaliśmy oszukani, okradzeni, wykorzystani. Ale często też ci, którzy są blisko, przez pryzmat swoich lęków, ograniczeń, przekonań torpedują nasze pomysły zniechęcając do działania. To powoduje, że stoimy w miejscu. A tak naprawdę - że się cofamy.
Kiedy przyjechałam do Niemiec to właśnie zauważyłam. Ludzie podjęli jedną z najtrudniejszych, najodważniejszych decyzji w życiu, jaką jest niewątpliwie emigracja. Ruszyli z miejsca, a potem nagle przystanęli. Zabrakło im odwagi, by iść dalej. Nie uczą się języka, nie asymilują, nie uprawiają sportu, nie potrafią znaleźć na siebie pomysłu na emigracji, wykonują pracę, która stanowi źródło dochodu, ale nie jest tym, co chcieliby robić całe życie. I taki mija dzień za dniem, rok za rokiem.
Ale na swojej drodze spotykamy też takich, którzy nas wzmacniają.
Ja po przyjeździe do Niemiec otrzymała wiele wsparcia, zrozumienia, cierpliwości. Bez wielu niesamowitych ludzi trudno było by mi stanąć na nogi, a przynajmniej nie tak szybko.
Oczywiście oni wszyscy zawsze mogą na mnie liczyć, ale ja cały czas zastanawiałam się, żeby „podać dalej”. Żeby odwdzięczyć się i dać też coś innym. Pomyślałam, że podzielę się tym, co potrafię. Prowadziłam w Polsce szkolenia z zakresu zarządzania zmianą w życiu i motywacji, więc pomyślałam, że wykorzystam swoją wiedzę, by pomóc innym. I tak powstał blog „Emigracja po Sukces”, fan page na Facebooku, a ostatnio konto na Instagramie. Mam ogromną przyjemność być administratorką Waszej grupy „Polki sobie radzą. Społeczność przedsiębiorczych emigrantek”, dzięki której dziś się tu spotkałyśmy.
Wciąż podaję dalej – wspieram Polaków, którzy zdecydowali się zamieszkać za granicą do wprowadzania pozytywnych zmian w swoim życiu, tak by było pełne pasji, rozwoju osobistego, po prostu szczęśliwsze. Aby odnaleźli poza krajem swoje miejsce, znali swoje wartości i odważnie dalej ruszali przed siebie. Żeby lepiej zarządzali swoim czasem, wprowadzali pozytywne nawyki. A że ważne miejsce w moim życiu odgrywa sport, staram się też przekonać do aktywności fizycznej.
I stało się coś niesamowitego. Piszę, wspieram, motywuję do działania innych, a oni wspierają i motywują mnie. Daję siłę, a inni oddają postokroć.
Dlatego wiem, że warto otwierać się na innych. Warto znaleźć czas, aby się spotkać. Warto zadzwonić i życzyć komuś „dobrego dnia”. Warto pamiętać o ważnych zdarzeniach w życiu innych – o wizytach lekarskich, od których wiele zależy, o rocznicach, urodzinach.
Warto też, a może przede wszystkim, budować takie społeczności. Przecież w gruncie rzeczy na tym Facebook zbudował swoją siłę - na łączeniu ludzi.
To wróci do Ciebie. Ludzie wesprą Cię wówczas, gdy nie będziesz miała sił, zwątpisz w siebie, gdy pojawią się problemy, przeszkody. Ludzie popchną Cię do działania.
Dlatego trzeba nauczyć się odchodzić. Od ludzi, którzy nas ograniczają, ciągną w dół, nie wspierają. Dawać szansę innym. Otwierać się. Czasem po to, by dostać po twarzy, ale czasem by być po prostu szczęśliwszym.
Ja życzę Wam, byście miały wokół siebie nie tylko takich ludzi, którzy będą z Wami patrzyć na gwiazdy, ale także po nie sięgać.”.
Rzym, 20 lipca 2018, restauracja „Bajka”.
TO DOPIERO POCZĄTEK
Opuściłam to spotkanie jako jedna z ostatnich i długo nie mogłam w hotelu zasnąć. Cały czas krążyło mi w głowie jedno „ludzie się liczą”. A potem wracając do domu przeczytałam wiadomość, na którą w głębi duszy czekałam: „My tego tak nie zostawimy ! Po tym spotkaniu mamy w sobie tyle pozytywnych emocji, jesteśmy tak zbudowane, zmotywowane, dałyśmy sobie nawzajem tyle wsparcia i zrozumienia, że nie może iść na marne”. To była jedna z takich chwil, która zapiera dech. I tak też się stało. Kobiety organizują spotkania, rozwijają się, uczą. A ja trzymam mocno za nie kciuki! Niech lecą wysoko, jak najwyżej !
Dziękuję Wam za wszystko !
AT
Jeśli szukasz więcej inspirujących historii i motywacji, czekam na Ciebie na grupie na FB "Polki sobie radzą. Społeczność przedsiębiorczych emigrantek".
Dołącz do wspaniałych ludzi, który - tak jak Ty - mieli odwagę, by wyjechać za granicę. Żyć pełnią życia i realizować swoje pasje. Znajdziesz tam wsparcie, motywację do działania i wiele pozytywnej energii. Do zobaczenia!
Włożyłam w ten artykuł mnóstwo serca. Jeśli spodobał Ci się i uważasz, że może kogoś zmotywować, dać energię do działania - udostępnij proszę! Dziękuję!

Ada Tomczak
Ten blog powstał ponieważ uważam, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Ja przewróciłam swoje życie do góry nogami. Wiem, co to brak sił, by podnieść się z łóżka. Ale wiem również, że wszystko co złe też się kiedyś kończy. Codziennie ryzykuję, działam, podejmuję wyzwania, by moje życie było takie, jak chcę: zdrowe, aktywne, szczęśliwe. Ty również możesz to zrobić.
[ Czytaj dalej... ]