Be activ!

Ale pogoda ostatnio nie dopisuje. Zimno, mokro, chlapa, a od dzisiaj – ostre przymrozki. Jak to mówią Niemcy: Winter steht vor der Tür (zima stoi u drzwi). Do tego szybko robi się ciemno. I wówczas bieganie nie należy do przyjemności. A ponieważ dla zdrowia psychicznego i fizycznego muszę się sponiewierać, szukam różnych form aktywności. Inaczej mnie nosi :)

Orbitrek kupił mi mąż kilka lat temu i gdy za oknem zawierucha i deszcz, wskakuję w dres, włączam serial i biegam. To jeden z moich „Kaizen`ów” :) Przyjemne z hmmm… przyjemnym :) Luther rozwiązuje kolejne zagadki, hrabina Grantham znów próbuje postawić na swoim, Młody Papież robi porządki w Watykanie, a dziś się dowiedziałam, kto zabił Asię Walewską! W ten sposób udaje mi się wygospodarować czas na ulubiony serial bez zalegania na kanapie. Kalorie spalone, problemy odeszły gdzieś na bok, a mnie do reszty wciągają polityczne zagrywki Underwooda...

Fakt, to nie to samo, co bieganie po lesie. To nie to samo oderwanie od codzienności, ten całkowity psychiczny reset. Dlatego mój drugi sposób to Chodakowska.

Bardzo ją szanuję za to, co udało się jej osiągnąć. Przekonuje mnie tym, że jest prawdziwa, normalna, nie udaje. Przynajmniej ja tak ją odbieram. Mam chyba wszystkie jej programy treningowe, niektóre lubię bardziej, niektóre mniej. Ale jedno jest pewne – działają! Zresztą nie tylko ja jestem przykładem, widać to doskonale wchodząc na jej fan page`a. Czasem, gdy tej słodyczy płynie z płyty zbyt dużo, albo gdy mam niewiele czasu, przełączam się na stronę „Centrum Sportowca”, by z Luizą Avagyan trenować lewe sierpowe i wyładowywać swój stres :) Ich treningi też dają efekty i mocnego kopa. No i przez to, że muszę się skupić na obserwowaniu i powtarzaniu ćwiczeń, odcinam myślenie. I te kilkadziesiąt minut często wystarcza, by nabrać dystansu do świata. A czasem bardzo tego mi potrzeba.  

Nie biegam/ćwiczę codziennie, ale staram się to robić 3-4 razy w tygodniu. Doszłam do takiego etapu, że brak treningu bardzo mnie… męczy :) Bo sport uzależnia i bardzo dobrze. I jeżeli jeszcze nie zacząłeś/ nie zaczęłaś – gorąco Cię zachęcam!

 Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, znajdziesz przeszkodę, jeśli chcesz – znajdziesz sposób :) Wydawało mi się, że w napiętym planie dnia nie da mi się wygospodarować ani chwili wolnego, żeby usiąść i wypić spokojnie kawę, o godzinnym treningu nie wspominając. Ale doszłam do wniosku, że moje zdrowie, moje ciało, moja równowaga psychiczna, mówiąc wprost – JA też jestem ważna. Wiele spraw jest ważnych, rodzina jest ważna, dom, praca. Ale JA również! Dlatego pewnego razu usiadłam, przeanalizowałam szczegółowo swój plan dnia i poszukałam takiej luki, takiego działania, w które mogę wpleść swoją aktywność fizyczną. Stąd chociażby bieganie z psem.  Nie było łatwo, czasem wręcz karkołomnie. Zdarzało mi się wstawać o 4.00 rano, by zrobić trening bądź biegałam o 23.00. Nie ma jednak znaczenia, jaki sposób Ty znajdziesz dla siebie. Zastanów się, poszukaj sposobu i... zacznij. Skoro ja mogę, Ty również :) Wierz mi, to jedna z najlepszych inwestycji, bo to inwestycja w samego siebie. Chyba jesteś sobie coś winny/winna?

Trzymam kciuki!